dsdsds

Share
 

 Ciemna Przystań.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Gość
Gość


Ciemna Przystań. Empty
PisanieTemat: Ciemna Przystań.   Ciemna Przystań. EmptyPią Lis 25, 2011 3:39 pm

Inaczej po prostu nabrzeże miasta, do którego można dostać się wpierw pokonując ciemne doki. Wykładana kostkami lśni przy bladym blasku Księżyca. Przy nabrzeżu można ujrzeć często statki stojące i czekające, aż ładunek zostanie wyładowany, albo na odwrót: władowany. Najczęściej są to bronie, bądź jakieś wartościowe rzeczy. W każdym razie, jest to dość trochę niebezpieczne miejsce, ze względu, że złodzieje często myszkują po zacumowanych statkach. Ewentualne zagrożenie może też stanowić ludzki patrol, który raczej nie będzie zadowolony z obcych istot pałaszujących po nabrzeżach. Zwłaszcza, jeśli dzierżą skrzydła na swych ramionach, albo zwierzęce uszy... Przystań ta jest rzadko odwiedzana przez Espartian, chociaż odważni nie boją się tutaj normalnie spacerować.



Kurai szedł wolnym krokiem, stukając oczywiście przy okazji swymi butami. Jak na mendę, która bezczelnie wysysa krew z innych, był ubrany jak arystokrata. Ba! Nawet lepiej - jak hrabia! Cóż, miał takie gusta, należało się z tym pogodzić. W końcu jego idolem jest sławny w ludzkim świecie Dracula, co jeszcze bardziej nakazywało mu zwiedzenie tegoż świata. Zatrzymał się, kiedy stanął na przystani. Nieopodal gdzieś majaczyły hangary z ładunkami. Von Ruthven uśmiechnął się pod nosem, po czym powolnym krokiem ruszył wzdłuż nabrzeża, spacerując sobie wolno i co jakiś czas zerkając na Księżyc. Taak, zapowiadała się miła noc, nic dodać, nic ująć. Westchnął cicho, kiedy przez jego głowę przeszła pewna myśl. Pod nosem wciąż się uśmiechał, niezwykle arogancko, władczo. Kucnął, wpatrując się w delikatnie falującą wodę. Blask księżyca i latarni odbijał się od tafli morza, a Kurai w wyraźnym zastanowieniu, które zdecydowanie nie miały podłoża filozoficznego. Po chwili wstał, wyprostowując się, kontynuując swoje monologi myślowe. W jego oczach czaił się spokój, ale też i wydawało się, że patrząc w ślepia Kuraiego, dostrzegało się socjopatę. Co oczywiście mu pochlebiało! W końcu był wbrew pozorom nie umarlakiem z niezłym tupetem. Błyszczącymi oczyma począł wpatrywać się w srebrną tarczę Księżyca, zastanawiając się nad wieloma rzeczami. Przede wszystkim, nad swoją przeszłością. Nie, żeby ją źle wspominał, ale też i trochę za nią tęskni. Lecz teraz jest teraz, nie powinien odwracać się do tyłu. "Cholera..." mruknął w swych myślach, przyglądając się Księżycowi, który piął się coraz wyżej nieba. "Jaka ta noc jest cholernie piękna." dodał cicho, ponownie w myślach, czując, jak jego kąciki ust drżą, chcąc zmusić mięśnie twarzy i samego von Ruthvena do szerszego uśmiechu, niźli obecny. On oczywiście nie chciał wyjść na osobę z problemami psychicznymi, toteż stłumił uśmiech. Jeśli można to tak nazwać. Kurai stał dalej, tym razem przenosząc swój wzrok na falujące od wiatru morze. Jego złote oczy błyszczały w mroku nocy, przez co ludzie mogli pomyśleć, że nie jest człowiek. I mają rację, zwłaszcza, że Kurai ma dość bladą skórę, a i sylwetka nie jest zbyt poprawna. Zresztą, on się i tak tym nie przejmował - w końcu jest jedynie zwykłym, chodzącym trupem, czyż nie?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość


Ciemna Przystań. Empty
PisanieTemat: Re: Ciemna Przystań.   Ciemna Przystań. EmptyPią Lis 25, 2011 5:09 pm

Z mroku wyłonił się niezbyt wysoki brunet, którego rubinowo-zielone oczy świeciły. Przez chwilę biegł, zatrzymując się tuż przy innej, wyższej postaci. O mały włos, aby na niego wpadł! Ezra dyszał przez dłuższą chwilę, chcąc złapać oddech. Jego długi i czarny ogon drgał rytmicznie, a uszy poruszały się na wszystkie możliwe strony. Ludzie nie mogli uwierzyć, że ma zwierzęcę atrybuty. A w dodatki Ci faceci w błękitnych mundurach...co za pacany! Kiedy tak krzyknął w myślach, zauważył, że nie jest sam. Podniósł swój dwukolorowy wzrok na stojącą obok postać. Wyprostował się, poprawiając swoje ubrania, w tym bluzę. Przyglądał się z wyraźnym zaciekawieniem temu mężczyźnie. Nie wiedział zbytnio, o co mu biega. Co on tu robi? Postanowił nie odpowiadać, zwężając swe usta w wąską linijkę, mrużąc oczy. Nie wydawał się podobny do tamtych ludzi. Był blady, chciaż może to wina księżyca... no i te oczy! i ta sylwetka! Zdecydowanie coś tu nie grało. Jednak Ezio nie raczył zapytać, lub cokolwiek powiedzieć. Kiedy tętno i oddech wrócił do normy, wyprostował się, po czym z wyraźną nonszalancją oraz spokojem przyglądał się mężczyźnie, który wydawał się uśmiechać pod nosem. Odrobinę przerażało to Ezrę, ale przeto nie miał na to wpływu, toteż pozostało mu to pozostawić bez komentarza. Schował zimne dłonie w kieszeń spodni, lustrując wzrokiem nieznajomego.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość


Ciemna Przystań. Empty
PisanieTemat: Re: Ciemna Przystań.   Ciemna Przystań. EmptyPią Lis 25, 2011 6:01 pm

Kurai świetnie zauważył kątem oka biegnącą postać. Nie był zbytnio zadowolony, mając już na uwadze opcję zaatakowania tego osobnika. Jednak się wstrzymał, dostrzegając ogon i uszy. Jaki normalny człowiek lata po nocy ze zwierzęcymi dodatkami? Von Ruthven cicho zachichotał na tę myśl. Jego głos wydawał się dość basowy, męski. Miał wiele ze stereotypowych hrabiów. Pomijając jego ogromne ego i cynizm, tudzież okropny brak kultury. Kiedy całą ciszę przeciął, a właściwie przerwał nader głośny oddech chłopaka, Kurai bezceremonialnie rzucił na niego w miarę aroganckie, coby nie powiedzieć wywyższające się spojrzenie.
- Zgubiłeś się, kocie? - Mruknął, unosząc lekko głowę, patrząc na chłopaka "z góry". Nie był w stanie zrozumieć, co tu robi kotołak. Po cholerę się przypałętał na ludzki port? Przecież wiadomo, że łatwo go zobaczyć... Kurai przymrużył swoje oczy, intensywnie chcąc rozpracować postać ciemnowłosego. Wydawał się taki niewinny, bezbronny, ale też i niezwykle walczący. Takie przynajmniej sprawiał pierwsze wrażenie. Postawa von Ruthvena przybrała na bardziej typową dla ludzi bogatych (rzekomo), a w dodatku starał się mówić z wyraźnym akcentem, przedłużając trochę niektóre wyrazy. Rzeczywiście, czasami lubił pobawić się w kogoś, kim właściwie nie jest. Kącik jego ust drgnął na myśl, że ten dzieciak może znać jego największego wroga... Więc, czemuż by go nie wykorzystać?
Powrót do góry Go down
Gość
Gość


Ciemna Przystań. Empty
PisanieTemat: Re: Ciemna Przystań.   Ciemna Przystań. EmptySob Lis 26, 2011 10:44 pm

Chłopak dyszał przez dłuższą chwilę, czując, jak fala gorąca przepływa przez jego ciało. Zdecydowanie ucieczka przez patrolem nie szła mu dobrze. Sam jednak się tym nie przejął i podniósł się, czując, jak wszystko się w nim uspokaja. Nie zamierzał wyjść na słabiaka, któremu trzeba pomóc. Właściwie...juz wyszedł. To irytywało wyraźnie Ezrę, który nie był przygotowany na jakiekolwiek spotkania. Nawet, jeśli jego czułe zmysły jak i umysł zaczął się domyślać, iż owy arystokrata, tudzież hrabia nie należy do gatunku ludzkiego. Brunet z ciekawością obserwował twarz nieznajomego, która była wyraźnie blada. Jednak, jego kondycja wydawała się świetna, nie wyglądał bynajmniej na chorego! Ezra był przyzwyczajony do samotności, świetnie sobie radził bez towarzyszy, toteż uznał, że wszelkie głupie, aroganckie teksty obcego nie będą mu potrzebne, tak jak ta rozmowa. Ale im bardziej się zastanawiał, kim do diabła jest ten typ, tym bardziej jego sumienie podpowiadało mu, by wziąć udział w dialogu. Nawet, jeśli już samo spojrzenie na tego odrobinkę przerażającego gościa wzbudzało w Ezrze lekkie zniesmaczenie. Tego mu brakowało...gościa z niezłym tupetem! Przyglądając się z grymasem na twarzy, raczył odpowiedzieć.
- A czy ja wyglądam na księżniczkę?
rzekł, wydymając lekko policzki, zupełnie jak małe dziecko. Cóż, odpowiedź nie była zbytnio uprzejma, ponieważ Ezra wychował się w niezbyt udanej rodzinie, a zwłaszcza w niespecjalnie bogatej, więc na widok kogoś więcej niż schludnie ubranego ma ataki złości. Chociaż od urodzenia był pyskliwy. Stojąc tak wyprostowany, złożył ręcę, a jedną nogę wysunął ku przodowi. Westchnął cicho, zerkając na morze. W każdej chwili mógł się ktoś przypałętać, albo przypłynąć mały patrol. Policja w tym pokręconym świecie ludzi jest niezwykle ostrożna i czuła. Chyba, że trafili na taki wieczór, gdzie po prostu stróże czekają na jakiś ważny ładunek. Brrr, aż przeszły dreszcze po ciele Ezia! Nie zamierzał się jednak poddać, a w razie czego jest uzbrojony - nóż sprężynowy to jego najbliższy przyjaciel, nie licząc wódki i pigułek. Właśnie do jego głowy przyszła myśl, by zadźgać tak tego mężczyznę i wrzucić do wody. Świetnie...ta myśl pocieszyła Ezrę, który delikatnie poruszył wargami, chcac wykrzywić się w dość cwany uśmieszek, zarazem pełny władzy i własnych racji. I, co najważniejsze - własnego ego, chociaż on nie zaliczał się do osób o jakoś specjalnie dużą samowartością. Zwłaszcza, ze nie lubił się zbytnio wywyższać, chociaż czasem mu się zdarza. Właśnie, czasem. Obserwował uważnie zachowanie nieznajomego, nie będąc w stanie zrozumieć jego zachowania. Więc kiedy tylko ten hrabia podniósł głowę wyżej, Ezra z wyraźną dezaprobatą i niezadowoleniem wywrócił swymi dwukolorowymi oczyma, w dodatku wzdychając cicho. Rzeczywiście, niezłe z niego ziółko. Że aż ma się ochotę zabić tępą siekierą. Lub szpadlem. Ewentualnie łopatą, bo to jest bardziej ciekawsza wersja. Można określić, że w tej sytuacji Ezra zachowywał się niczym księżniczka. Kiedy to sam zauważył, miał ochotę zrobić soczystego facepalma, albo po prostu uderzyć samego siebie w twarz. Tak, w twarz. W swoją piękną, młodzieńczą twarz. Może to całe denne zachowanie wynika z jego zmęczenia? Nie marzy o niczym innym, niż odnaleźć wejście do Espartii i wejść do mieszkania. Upaść na miękką pościel i wtulić się mocno w swoją poduszkę. Zamknąć oczy, zapomnieć o świecie... Schylił lekko głowę, czując, jak wizja snu wśród aksamitnej pościeli powoduje u niego maksymalne zmęczenie. Szybko się otrząsnął i spojrzał na nieznajomego.
- Mniemam, że nie jest Pan człowiekiem, hm?
dodał, zerkając na niego. Nie, nie, Ezra, nie! Nie proś go o pomoc! Chociaż...musisz, inaczej nie wrócisz do domu. Szkoda, że wcześniej nie przeczytał, jak wyjść ze świata ludzi. A teraz, cierp za swoje grzechy!
Powrót do góry Go down
Gość
Gość


Ciemna Przystań. Empty
PisanieTemat: Re: Ciemna Przystań.   Ciemna Przystań. EmptyNie Lis 27, 2011 7:03 pm

Kurai stał dalej, obserwując to rozmówcę, to gwieździste nocne niebo, gdzie chmury powoli przemykały na wschód. Swoją dłoń schował w kieszeń spodni, poszukując paczkę papierosów. Jest! Wyczuwając pakunek swoimi palcami, poszukiwał fajki do zapalenia, całkowicie zamyślając się. Prawdopodobnie myślał nad odpowiedzią towarzysza, który raczej do sympatycznych nie należał. Albo skutecznie zły, albo raczej - denerwujący sposób bycia Kuraiego irytował wszystkich wokół. Stąd jest samotnikiem, jedynie mając nieliczną garstkę osób, z którymi może trochę bardziej łagodnie porozmawiać. Nie jest ufny, trzeba mu to przyznać. Nie jest to jednak jego wina, ani kogokolwiek. On się po prostu taki urodził! Von Ruthven obudził się z lekkiego zamyślenia, swoim jedynym, złotym okiem lustrując Ezrę. Uniósł jedną brew ku górze.
- Jakbyś miał sukienkę, to tak. - mruknąwszy beznamiętnie, wyciągnął pustą paczkę papierosów, wykrzywiając swe usta w gniewnym wyrazie pełnym niezadowolenia i chęci zabicia kogokolwiek. Był i jest nałogowcem. Kiedy kąciki jego ust przestały drgać, podobnie jak uniesiona ku górze brew, Kurai wziął głęboki oddech, wypuszczając po chwili powietrze nosem. Zerknął kątem oka na Ezrę. Jednak nie na długo, ponieważ do jego uszu doszły kroki i cichy dźwięk rozmowy roześmianych stróżów prawa, których sylwetki powoli majaczyły w oddali, coraz to bardziej się zbliżając. Kuraiowski uśmiech niezadowolenia zmienił się w coś bardziej aroganckiego, dumnego, wywyższającego się. Ściskając mocno w dłoni paczuszkę, puścił ją na ziemię, by zimny wiejący wiatr mógł się nią bawić. Szybko złapał Ezrę za nadgarstek, po czym niczym błyskawica począł biec w stronę dużych skrzyń i hangarów, nie ukrywając swojej radości z ucieczki przed ludźmi. Nie był tchórzem, aczkolwiek nie miał zbytnio siły, tudzież ochoty na bijatyki i szerzenia wokół siebie zamieszania. Zwłaszcza, że miał teraz na głowie bruneta. Biegł dalej, nie zważając na zdanie chłopaka. Mrok, w który się zapędzali był tak gęsty, że bez problemu będzie go można kroić siekierą. Kiedy patrol ujrzał, że dwie podejrzane postacie zniknęły im z pola widzenia, po całym nabrzeżu rozległ się głośny dźwięk ciężkich butów uderzanych o podłoże. W pewnym momencie von Ruthven zatrzymał się, czując, że są już odpowiednio daleko. Znaleźli się między rzędem dużych skrzyń, których było dużo w tym labiryncie. Postanowił złapać oddech, przy okazji wzrokiem szukając sylwetki i twarzy chłopaka. W duszy Kurak odważnie się śmiał niczym mordercy w psychodelicznych filmach. Zaś na zewnątrz, czyli na twarzy malował się szeroki uśmiech, a oczy dziko oraz z rozbawieniem błyszczały. Jego serce, jeżeli takowe posiadał, biło mocno, a adrenalina zdawała się płynąć w jego krwi niczym rzeka z ostrym nurtem. Odgłosy patrolu były dość ciche, ale nadal nie wiadomo, czy przypadkiem nie odnajdą ich.
-Chyba im uciekliśmy... - szepnął cicho Kurak, nie ukrywając ekscytacji i wpatrując się mrok, jakby za chwilę mieli wyskoczyć mundurowi. Nigdy nie lubił ludzi, doceniał tylko niektórych. Reszta mogła się schować, wyginąć, go to nie obchodziło. Kroki zrobiły się coraz to głośniejsze, więc Kurai rzucając spojrzenie na Ezrę, który zapewne chciałby coś powiedzieć, przyłożył mu palec do warg, chcąc go uciszyć. Tak, sam może gadać, ale inni to już nie, prawda? Uśmieszek jednakże nie znikał z bladej twarzy von Ruthven'a.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość


Ciemna Przystań. Empty
PisanieTemat: Re: Ciemna Przystań.   Ciemna Przystań. EmptyNie Lis 27, 2011 9:32 pm

Ezio przypatrywał się tajemniczemu typowi. Całkiem niedawno skapnął się, że ma opaskę na jednym oku~! Brawa dla niego, naprawdę. Mimika bruneta nie wyrażała nic innego, jak tylko złość przemieszaną ze zwykłym i typowym w h a t t h e f u c k ? skierowaną do zachowania i wypowiedzi nieznajomego. Jego ogon machał na różne strony, co dawało do zrozumienia, że jest zdenerwowany i nie podoba mu się to wszystko. Chcę tylko wrócić do Espartii, do swojego domu, tyle! A zamiast tego błąka oraz rzuca głupimi ripostami w jakiegoś hrabię. Kiedy przestał wydymać policzki jak dzieciak, któremu nie chciano kupić zabawkę, wzruszył ramionami, starając się opanować wściekłość. Aż tak jest babski?! Przecież to kawał chłopa jest! Może trochę niższy od innych, w tym od Kuraiego, ale to mniejsza... Ściągnął brwi ku dołowi, a jego kącik ust trochę drgał.
- Książe się znalazł. - odpowiedział cichutko, tłumiąc w sobie wyraźną agresję wobec tego całego nieznajomego. Zacisnął pięści, chcąc o coś zapytać, ale w ułamku sekundy już ucisk na jego nardgastku i lekki ból z tym związany spowodował, że zdążył tylko krzyknąć głośne "COO?!", zapewne zwracając na siebie uwagę pobliskiego, buszującego patrolu. I w tym momencie poczuł, jak wszystko szybko się porusza, przemija, a on zatapia się w mrok, tak jak postać mężczyzny, która powoli znikała z jego oczu. Serce przyspieszyło jak oszalałe, a adrenalina jak i rosnące napięcie wzbudziły w Ezrze strach i niepokój. Nie miał dzisiaj ochoty na żarty! Źrenice rozszerzyły się, wyglądając jak wielkie spodki. Ledwo co nadążał, właściwie machając nogami jak oszalały, chcąc nie być ciągnięty przez tego gościa. Wiatr wiał mu prosto w oczy, chamsko. Stukot butów i rozmowy dwóch ludzi wzbudziły w Eziu chęć jeszcze szybszej ucieczki. Nie po to łaził po mieście w nocy, by go później człeki goniły do czorta! W pewnym momencie zwolnił, aż w końcu się zatrzymał. Dyszał, dość głośno, a serce chciałoby się wydostać z jego klatki piersiowej. Łapał oddech, mówiąc w myślach: spokojnie, uspokój się. Kiedy podniósł głowę i spojrzenie na nieznajomego, miał ochotę mu przywalić. Sam sobie by poradził, nie potrzebuje nikogo!
- Tyyyy...! -
w tym momencie przerwał mu, kładąc na jego usta swój zimny, blady palec. Choć chciał go odepchnąć, podobnie jak i Kurai, wsłuchiwał się w głosy i dźwięki dochodzące z dość dalekiej odległości. W każdej chwili mogli ponownie przybyć. Ezra po chwili słyszał jedynie swoje własne bicie serca, które go trochę dobijało. To niespokojne uczucie, szamotające się ciało w każdym dzikim ruchu serca... Głosy stróżów prawa bardziej uciszły, ustępując odgłosom cumowanej łodzi, zapewne z jakimś ważnym ładunkiem. Huki były jednak daleko, choć całkiem możliwe, że patrol będzie jeszcze za nimi się rozglądać.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość


Ciemna Przystań. Empty
PisanieTemat: Re: Ciemna Przystań.   Ciemna Przystań. EmptyWto Lis 29, 2011 4:34 pm

Kurai von Ruthven miał na twarzy wypisane szczęście, na swój jakiś chory sposób. Całe to zajście było dla niego formą rozrywki, niczym innym więcej. Szeroki uśmiech i błyszczące w mroku złote oko mężczyzny wzbudzało pewien niepokój, lęk. Jakby Ezra miał do czynienia z socjopatą, albo zalążkiem mordercy. Zdjął palec z warg chłopaka, a potem wyjrzał zza niego, ku mrokowi. Zgubili ich, ludzie teraz mają inne zajęcia niż szukanie jakiś dziwadeł. Przymrużył oko, klepnął chłopaka po ramieniu nie ukrywając cichego chichotu, który rozległ się po ciemności. Był tak cichy, że wątpił, by go usłyszeli.
- Zgubiliśmy ich. Lepiej wracaj do domu. - chciał dodać "kocia księżniczko", ale wiedział, że go to zdenerwuje i spowoduję wyraźną irytację. A już bez tego wydawał się wściekły! Więc sobie odpuści nieznajomemu. Okręcił się na pięcie, będąc dumnie wyprostowany.
- Jestem Kurai von Ruthven...Znajdziesz mnie głównie w starym zamku. - powiedział cicho, ale zarazem i przepełniony dumą, arogancją, po czym powoli ruszył przed siebie, przyspieszając kroku. -Nie zatrzymuj się. - dodał głośniej i po chwili dało się usłyszeć szelest wielkich, zlewających się w czerni nocy skrzydeł, które zatrzepotały mocno. W świetle Księżyca po chwili dało się zauważyć postać dużego nietoperza, zmierzającego ku srebrnej tarczy.


[zt]
Powrót do góry Go down
Gość
Gość


Ciemna Przystań. Empty
PisanieTemat: Re: Ciemna Przystań.   Ciemna Przystań. EmptySro Lis 30, 2011 5:57 pm

Ezra nie był w stanie określić dziwnego uczucia, jakie w nim się tliło. Wszystko działo się tak szybko, po prostu nie ogarniał, mówiąc prostszym językiem. Stał tak jak kołek, wzrokiem wodząc za postacią Kuraiego, będąc w pełnym zdziwieniu. Jego nazwisko brzmiało tak szlachetnie, i ten ubiór..na kogo trafił? Na jakiegoś arystokratę w Espartii? W tak porąbanej, nie do pojęcia krainie są hrabia, baronowie i inne takie sfery wyższe od których Ezio odczuwa niepohamowaną złość, przemieszaną z zazdrością. Uśmiechnął się krzywo, co bardziej przypominało parodię usmiechu. Zamek, zamek, zamek...
Zamek. Wiedział, że jeden takowy znajduję się na granicy Espartii, co wysuwa wnioski, iż Kurai należy do niezbyt przyjemnych osobników. Wychodzi na to, że jest Martwcem. Brunet ocierał dłońmi o swoje ramiona, chcąc się pozbyć gęsiej skórki. Nieprzyjemne uczucie oraz myśl, że mógł sobie u niego nagrabić nie opuszczała jego pogubionego umysłu. Po dłuższym zamyśleniu, ocknął się, widząc jak nietoperz wznosi się ku księżycowi. Wydał z siebie głośne westchniecie. Jakoś sobie poradzi. Poradzi sobie...Tak... Pokręcił głową, jakoby musiał się ocucić, otrzeźwieć, po czym ruszył coraz to szybszym krokiem przed siebie. Kiedy w końcu zaczął biec, nie bacząc na odgłosy przy samym nabrzeżu, zniknął w ciemnościach niczym blada zjawa. W końcu opuścił ten teren, nawet nie zauważając, że w tym szaleńczo szybkim biegu, zniknął ogólnie ze swiata ludzi. Nowy wymiar, nowa kraina. Espartia.
To dopiero początek.


z/t
Powrót do góry Go down
Sponsored content


Ciemna Przystań. Empty
PisanieTemat: Re: Ciemna Przystań.   Ciemna Przystań. Empty

Powrót do góry Go down
 

Ciemna Przystań.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: .....................aeon of chaos :: CHAPTER I: ASTRAL ADVENTURES-