dsdsds

Share
 

 Dom na wzgórzu.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
EINARI
Administrator
EINARI
POSTY : 100
EINARI
PUNKTY : 160
EINARI
WIEK : 27


Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom na wzgórzu.   Dom na wzgórzu. - Page 2 EmptyPią Gru 23, 2011 10:01 pm

Często zastanawiał się, czemuż, do cholery, nie zabił brata lady Artrosis? Ach, ponieważ są rodzeństwem! A raczej byli. No nic - w każdym razie nasz dyniooki był zmęczony, tak, że ledwo do bram Crescendo. W tym momencie nie wiedział, czemu idzie w jego stronę, miast w formie przerośniętego wilka zasnąć pod jakimś drzewem w lesie. Najwidoczniej instynkt oraz uczucie odpowiedzialności za Ezrę zmusiło jego ciężkie ciało do skierowania się ku osiedlu. Nienawidził tego miejsca. Było dla niego zbyt bogate, dla niego, który zalicza się do tej biednej klasy. Ale cóż, mogłoby gorzej. Wlókł się na samo w wzgórze, a jego oczy powoli zalegały się mgłą braku sił. Przychylona postać miała trochę schyloną ku dołowi głowę, a czarny ogon, niezbyt długi, również się wlókł, wyglądając jak doczepiona. Brak możliwości ujrzenia świtu czy złotego blasku Słońca wywierała na Sverrirze nieprzyjemne uczucie, duszące go w środku. Wydawało się, że o niczym nie myśli, pozostawiając swój umysł pod władzą nieświadomości. Teraz po prostu szedł do "domu" by paść i spać, spać tyle ile mu się zachce. Nie obchodziło go, że spotka tam Hyoukaia, czy dostanie od niego tym badziewnym piorunem. I tak był i jest od niego silniejszy. Kiedy dotarł do dużych drzwi, powoli je otworzył, wszedł powoli, czując jak ciepło kominka buchnęło mu w twarz zakrytą białawymi włosami. Nic nie mówiąc, nie witając kimkolwiek, czymkolwiek, ruszył powoli na górę. Ezra, Ezra...gdzież on się podziewa? Ciche, blade, niewyraźne pytanie nagle pojawiło się w jego nietrzeźwym umyśle. Kurde bele, nagle mu się zachciało Jacka Danielsa... Później. Najpierw sen. Wparował na górę, przypominając sobie, gdzie ma swój pokój. Wszedł, widząc, że drzwi są uchylone. Z wolnym tempem pojawiały się wspomnienia z wydarzeń w tym pomieszczeniu. Na jego twarzy jednak nic się nie malowało. Kiedy wszedł, ostry blask okna znajdującego się naprzeciw drzwi wbiło się w jego sylwetkę, nawet przy przymrużonych, zakrytych kłakami oczach razić. Zrobił kilka kroków ku łóżka. Zmęczony, zmęczony, zmęczony, zmęczony.
Trzeźwość umysłu powróciła, kiedy zlokalizował postać Ezry na jego łóżku. JEGO, czyli nikogo innego. Poruszył kącikiem ust, a jedna brew uniosła się wymownie ku górze.
- Co.do.cholery? - zapytał, chociaż jego głos był ochrypły i bezbarwny. Trochę niczym szept, albo głos Bruce'a Wills'a, ot. Jakby nie patrzeć, rozbudziło to trochę Dona, który był zdenerwowany zaistniałym faktem. Dodawszy ciche, a zarazem wyraźne "ech" pełne niezadowolenia, usiadł na krześle, które stało przy biurku. Pochylony, wpatrywał się w chłopaka. Nie miał po prostu siły, by się na niego złościć. Jednak grymas nie opuszczał jego zmęczonej twarzy. Czy on kiedykolwiek będzie szczęśliwy? Przyłożył swoją dłoń do włosów, mierzwiąc je przy okazji. Ściągnął brwi ku dole. To, że jest wykończony, nie zmienia faktu, że nie jest bezbronny!
- Lepiej daj mi spokój. - dodał. Jak zwykle, brak humoru. Tylko, że teraz aż za bardzo jego brak. Dalej nie spuszczał z niego wzroku, przyglądając się z uwagą. Nic nie nabroił przez ten czas? Hoho, coś tu nie gra, doprawdy.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość


Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom na wzgórzu.   Dom na wzgórzu. - Page 2 EmptyPią Gru 23, 2011 11:49 pm

Właściwie to prawie przysnął. Prawie! A to robi różnicę! W każdym razie, nasz kochany Ezio nieźle się zamyślił, głównie na temat Shalika i tego, jak wiele sekretów przed nim ukrywa. Na pewno nie będzie zadowolony. Ale skoro o wilku mowa... kiedy usłyszał, że ktoś wszedł do domu, jego kocie uszy podniosły się ku górze. Odwrócił głowę w stronę drzwi. Waah, pewnie to Nienor - pomyślał, przy okazji zdejmując wreszcie buty i skarpetki. Zdjął też kurtkę, pozostając w czarnym podkoszulku i oczywiście spodniach. Na bladej szyi błyszczał krzyżyk. Dźwięk kroków stawał się coraz głośniejszy, więc zaczął podejrzewać, że Shaliel przyszedł po niego. By go zabrać. Stłumił gorzki śmiech, przyglądając się z uporem maniaka w drzwi. Przyjdzie, czy nie przyjdzie? Oto jest pytanie. Po niekrótkim czekaniu zobaczył Ulvestada, którego stan właściwie nie za bardzo zaskoczył mieszańca. Zmęczony to on bywał wiele razy oraz przez długi czas, ale żeby aż tak? Nu, nu. W milczniu obserwował Bestię, zastanawiając się, co zrobi. Co powie. Szczerze? Mógł się spodziewać takiej reakcji. Wiecznie niezadowolony, jakby życie dla niego było męką. Ale chyba za to Ez go lubi. Chyba.
- Rozumiem, że dobrze się bawiłeś? - zapytał z lekkim zażeniowaniem, choć nie ukrywał lekkiego uśmiechu. No właśnie, to jego pokój. Tylko co w tym złego, że jego łózio jest takie miękkie? Lecz wracając do ciekawszych spraw: wzrokiem łaził za białowłosym, który usiadł, zachowując się jak zkacowany student. Na kolejną wypowiedź Ezra jedynie westchnął, wzruszając barkami. Może to teraz czas, by on podziałał? Czekaj...tylko w jakim sensie?! Puknij się w ten łeb lepiej, nie chodzi o nic zboczonego! Chociaż... Brunet wstał i przybliżył się do Shala. Schylił się, mrużąc dwukolorowe oczy.
- Dobra, nie odpowiadaj. - stwierdził, że da mu spokój na jakiś czas, więc pomoże mu wleźć pod ciepłą kołderkę. Brzmi do słodko. I dziwnie. I obrzydliwe przede wszystkim. Zdjął z niego wojskową kurtkę, potem rozpiął koszulę. Mimo, że odczuwał niemały pociąg do wilczego, to jednak w obecnej sytuacji wszystko jakby zgasło. Bardzo słusznie, należy przyznać. Widział, właściwie również rozumiał jego zmęczenie. Z kotami jest całkiem podobnie...Dachowe bale trwają całą noc, więc potem niesamowicie odsypiają, często wyglądając jak nieżywe. Ezra też tak czasami ma. Cóż, kiedy Donucik pozostał bez koszuli, którą Ez powiesił na krześle, zabrał się za spodnie. Może mu być za gorąco, więc należałoby. Widząc wilkołaka w takim stanie zmęczenia, uznał, że zrobi to. Nie będzie przecież protestować, nie? Rozpiął pas, guzik odpiął i powoli zsunął z niego wojskową dolną część garderoby, pozostawiając wielcemożnego władcę Ezia, Dona w bieliźnie. Potem objął go w pasie, mając za cel go podniesienie. Jedyne, co zdradzało kotowatego były uszy, które w środku były zaczerwienione. Co jak co, ale widząc Shaliela prawie nagiego...uh! Dlaczego to takie dziwne? W każdym razie udało mu się go podnieść, zwłaszcza, że przecież sam wilkołak ma jeszcze siłę podnieść nogi. Po chwili już pomarańczowooki leżał na łóżku. Uznał, że może być mu za gorąco, więc nie przykrywał go kołdrą. Teraz Isiek stał nad łóżkiem, drapiąc się po głowie. Zmieszanie, którego nie mógł opanować. Co za okropne uczucie!
- Eeem, jak się wyśpisz, to weźmiesz prysznic...okej? I no, ten... - zaczął, błądząc wzrokiem jak głupia, zakochana nastolatka. - jakbyś coś chciał to będę obok. - nie to chciał poiedzieć, ale dobra. Nie będzie się zwierzał i od tak rzucać mu swoje problemy. Musi w końcu dojrzeć, chociaż w małym stopniu.


/ sorry za to, że trochę pokierowałam Donem, a właściwie szybko go rozebrałam. c:
Powrót do góry Go down
EINARI
Administrator
EINARI
POSTY : 100
EINARI
PUNKTY : 160
EINARI
WIEK : 27


Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom na wzgórzu.   Dom na wzgórzu. - Page 2 EmptySob Gru 24, 2011 12:08 am

Oczy mu się zamykały, otwierały, zamykały i tak dalej... Po prostu był wymęczony to tego stopnia, że nic prawie już nie rozumiał. Kiedy to jego uszu dotarło pytanie, będące właściwie retoryczne, poruszył uszyma, po czym syknął coś cicho i niezrozumiale. Kiedy Ezra się do niego przybliżył, Don już nie wytrzymał - zamknął oczy, pozwalając odczuwać cudzy dotyk na sobie. Nienawidził tego, ale przeciwstawiać się nie przeciwstawiał, chociaż jego dłoń lekko drgnęła, jakby gotowa do obrony. W końcu to on jest starszy, powinien sobie sam poradzić. Właściwie, gdyby nie Ez, to by w ubraniu legł na łóżku, nie ważne, jak jest gorąco. Schylił łeb niżej, coś mrucząc pod nosem. Prawdopodobnie to były obelgi oraz wszelakie niecenzuralne słowa kierowane do mieszańca. Jeszcze nigdy senność go tak nie objęła. Nie rozumiał tego stanu. Jak kotowaty podjął się do zdjęcia spodni, Shaliel wyraźnie już warknął z protestem, jednak nic nie zrobił. Dźwięk rozpinanego paska oraz powoli zsuwanych spodni przyprawiało go o furię, ale jedynie zacisnął gniewnie zęby. Brak sił, brak sił! Za co, do diaska? Kiedy był już właściwie w czarnych bokserkach, odczuwał też wstyd, nawet jeśli nienawiść przeważała, jak również złość. Taka poufałość mu stanowczo nie odpowiadała, ale był niczym lalka. W pewnym momencie poczuł na swym ciele palce, potem dłonie Ezry. Drgnął, warknął po raz wtórny, groźnie zerkając na bruneta. Jednak dalej nic nie mówił. Dość grzecznie podniósł się, po czym z łatwością wylądował na miękkim, ciepłym łóżku. Zamknął oczy od razu, a na ostatnią wypowiedź Eza jedynie mruknął potwierdzająco. Położył się na boku, wkładając rękę pod głowę. Teraz nagle wszystkie emocje odpłynęły, zastępując taką cholerną, nie pasującą do Dona bezbronnością. Sen był dla niego właściwie wybawieniem, gdzie uciekał od problemów, gdzie mógł śnić o wszystkim, czym chciał, chociaż nie zawsze. Odpłynął. Wszelkie negatywne emocje uciekły, opuściły jego ciało i umysł, przez co było widać, że szybko się rozluźnił. Może nie w całości, ale miękkie łóżko, poduszka dobrze mu zrobiły. Teraz nie liczyło się nic innego, nic. Tylko jego własny świat snów, nawet jeśli był zbyt zmęczony, by śnić.


{spoko. xD zboczuchu Ty! :D}
Powrót do góry Go down
Gość
Gość


Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom na wzgórzu.   Dom na wzgórzu. - Page 2 EmptySob Gru 24, 2011 12:32 am

Musi się przyzwyczaić; jeden odpowiada za drugiego i vice versa. Isole uznał, że też musi coś zrobić dla Shaliela, nawet jeśli to taka błachostka. Kiedy Ulvestad położył się, po czym szybko zasnął, mieszaniec wpatrywał się w niego całkiem bezceremonialnie, obserwując mimikę białowłosego. Kiedy dojrzał taką niewinną bezbronność, ten spokój, harmonię oraz wszystko, co rzeczywiście - nie pasuje do Dona, na twarzy Isa wyskoczył grymas zniesmaczenia z szokiem. To możliwe?! Nienienienienienie! Odwrócił się. Co to, cholera jasna, było? Odwrócił się ponownie, zerkając na twarz śpiącego Shaliela. Teraz zrozumiał coś, czego nigdy nie mógł pojąć. Mianowicie: on też ma w sobie wiele ludzkich cech. On tego nie widział przez tyle czasu, co za idiotyzm! Zmrużył oczy, nieświadomie wręcz unosząc kąciki ust w delikatnym uśmiechu. Obserwował tak śpiącego mężczyznę chyba z 5 minut, chcąc zapamiętać ten wyraz twarzy. Nieźle się musiał wyszaleć, nie ma co.
- Shal, Shal, Shal, Shal...Nienawidzę Cię. - powiedziawszy to, zniżył głowę, po czym zbliżywszy twarz do twarzy dyniookiego, uśmiechnął się bardziej pewnie. - Kiedyś Cię pokonam, niezależnie od tego, jakim jestem sviksemi. - szepnąwszy to do ucha, podniósł się, kierując się ku drzwiom. Z jednej strony chciałby zostać, położyć się obok niego, by spokojnie zasnąć i opanować fobię przed snem, która ostatnio go dręczy. Z drugiej jednak strony chciałby pokazać, że jest silniejszy niż się wydaję. Kiedyś mu powie. Nie dziś, nie jutro, nie pojutrze, lecz kiedyś. Tylko nie wiadomo, kiedy. Wyszedł na korytarz, po czym pokierował się do wcześniejszego, swojego pokoiku. Mały, przytulny, wygodny, ale za to...masakryczny bajzel w nim panuje. Doskoczył do swojego łóżka, zdjął przy okazji wszelkie pierdoły jakie się na nim znajdowały i ułożył się na plecach. Wpatrywał się w sufit, z uśmieszkiem pełnym szaleństwa wyobrażając sobie tą bezbronną, łagodną minę Dona. Zdecydowanie, nienawidzi go, ale zarazem jakoś się do niego zbytnio przyzwyczaił. Skomplikowanie niczym kostka Rubika, którą nie wszyscy są w stanie ułożyć...

/ no, trochę. dobra...bardzo.
....
OKEJ, JESTEM ZBOCZUCHEM. <3 a Ty nie, coo?


Nawet nie wiedział, kiedy zasnął. Myśli w jego głowie tak spokojnie płynęły, że nie zauważył, kiedy wpadł w sen. Nic mu się nie śniło, co dla niego jest dobrym znakiem. Koszmary, jakie go nawiedzały, doprowadziły do hypnofobii, co raczej nie jest uroczym strachem. Otworzył szeroko oczy, zaskoczony wszystkim. Było jaśniej, czyli wbrew pozorom jest dzień. Podniósł się szybko, po czym skierował swoje spojrzenie na okno. Rany, aż tak dobrze mu się spało?! Eeeeeeeeech. - rzucił w myślach, drapiąc się po głowie. Jak ten czas szybko leci... Dobra, pora się ruszyć! Wyprostował się i podniósł. Westchnąwszy, ruszył z pokoju na dół w celu zaparzenia kawy, zrobienia śniadania. Wlazł do pustej kuchni, widząc siaty z jedzeniem na stole. Od razu włączył czajnik, wziął dwa kubki, nasypał kawy, by po chwili wbiec ponownie na górę w celu zobaczenia, co też porabia jego Shaliczek. Kurna, co on ma z tymi zdrobnieniami? Wyłonił się zza drzwi, widząc śpiącego spokojnie Dona, momentalnie się uśmiechnął. Co za dureń, jak on może tak słodko spać? Podszedł bliżej, chcąc się mu przyjrzeć. Niech się wyśpi, by potem miał siłę znosić Ezia! Z tych przemyśleń wyrwał go świst czajnika oraz bulgot gotującej się wody. Co jak co, ale słuch miał perfekcyjny, w końcu ma w sobie wiele z kota. Zbiegł na dół, do kuchni, zalał kawę, posłodził, dolał mleko, po czym obróciwszy się na pięcie, ruszył z powrotem do pokoju Dona. Wszedł, starając się być jak najciszej, przy okazji nic nie rozlewając. Usadowił kubki na biurku, otwierając dość szeroko okno. Chłodny, zimowy wiatr uderzył w ciało Isola, przyprawiając go o przyjemne dreszcze na ciele. Aż przymknął oczy. Potem spojrzał na śpiącego Shaliela. Mimo wszystko, wyglądał dość przyjemnie, łagodnie w takim stanie. Pod wpływem prawdopodobnie impulsu, podszedł do niego, zniżył się, by po chwili...wgapiać się w niego jak ktoś z mniejszym IQ niż to sobie można wyobrazić. Wysunął dłoń w stronę twarzy białowłosego, by pogłaskać jego policzki. Wzrokiem lustrował całe półnagie ciało. Czekaj....Co on wyrabia?! Z drżącą jedną brwią odwrócił głowę. Co ja u licha robię? Odsunął dłoń, która bawiła się tymczasem włosami wilkołaka, po czym mocno nią trzepnął w polik Wilczego. Ale rumieniec na jego twarzy dalej pozostał. Przypomniało mu się, kiedy Ulvestad zlizywał z niego krew...Podobało mu się to. A teraz? Boi się przyznać, że Don go pociąga? Isole powinien być mężczyzną, a nie zasraną księżniczką, uke liczącym na uroczą i piękną miłość. Przecież oni się tak cholernie nienawidzą!
- Wstaaaawaaaaaj! - krzyknął zaraz po tym, jak go uderzył. - Mam kawę, śpiochu. - dodał, siadając na krześle tuż obok łóżka jak również biurka. Wpatrywał się w niego, sam mając trochę zaspane oczy. Ale trochę - sen mu nie jest aż tak potrzebny.
Powrót do góry Go down
EINARI
Administrator
EINARI
POSTY : 100
EINARI
PUNKTY : 160
EINARI
WIEK : 27


Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom na wzgórzu.   Dom na wzgórzu. - Page 2 EmptySob Gru 24, 2011 5:34 pm

On sobie smacznie spał w najlepsze. Wreszcie będzie miał siły i całkiem możliwe, ze złagodnieje. Chociaż nigdy mu nie przeszkadzało spanie w lesie - tam jest właściwie jego prawdziwy dom, nie da się zaprzeczyć. Niestety, beztroski sen nie trwał długo. Przez cały czas, kiedy Ezra coś mówił, albo się zbliżał, Don nie był w stanie zareagować, ponieważ jego powieki były zbyt ciężkie, uszy zaś niespecjalnie zwracały uwagę na jakiekolwiek dźwięki. Dlatego mu się dobrze spało, zupełnie odciął się od świata zewnętrznego. Dopiero po tak długim czasie doszły do niego stuki oraz inne podobne dźwięki. Dalej spał, upity wręcz uczuciem miękkości i błogości. Wszystko się zmieniło, kiedy poczuł na twarzy dotyk. Miły, tylko że potem zmienił się w coś mocniejszego. Kiedy poczuł, że ktoś go uderzył w twarz, podniósł się momentalnie, rozglądając się z szokiem i zarazem furią. Spojrzał po chwili na Ezrę, a jego oczy płonęły gniewem. Najpierw zajmuje mu łóżko, a teraz daje mu po mordzie. Co z tym dzieciakiem się dzieje!? Zmrużył ślepia. Nie trzeba wspominać faktu, że chciałby mu przyłożyć, udusić i wyrzucić przez okno? Mam nadzieję. Don powinien tak zrobić, ale się powstrzymał. Nie przyłożył ręki do piekącego policzka, który zrobił się trochę czerwony. Na to, że sam Rainhjerte się zarumienił, nie zwrócił uwagi, przemilczając to nawet w myślach. Jakby była pełnia, zapewne byłoby inaczej.
- Ciągle sobie grabisz, szelmo. Poza tym, będę spać ile będę chciał. - mruknąwszy, ściągnął brwi, wykrzywiając usta. Zerknął na okno, które było otwarte. Chłód wcale go nie zachęcał do wstania z łóżka, ale w końcu się podniósł, przecierając oczy. Spojrzał na kubek kawy, który od razu złapał i wziął duży łyk. Miał nadal przymrużone oczy. A policzek dalej piekł.
- Jeżeli chcesz zadać pytać pytanie na temat mieszkania, to odpowiedź brzmi tak. Na razie. - węstchnął, przyglądając się kątem oka mieszańcowi, starając się jednak skupić wzrok na pięknym widoku zza okna. Od kiedy Ez taki troskliwy się wobec niego zrobił? Chyba, że w tej kawie jest arszenik.



{ jo? No chyba nie! ;P }
Powrót do góry Go down
Hyoukai
Hyoukai
POSTY : 71
Hyoukai
PUNKTY : 107
Hyoukai
WIEK : 30
Hyoukai
SKĄD : Somewhere in the night...


Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom na wzgórzu.   Dom na wzgórzu. - Page 2 EmptySob Gru 31, 2011 1:00 pm

Jego umysł przestał pracować na dłuższy okres czasu. Stał po prostu nieruchomo, bez wyrazu na twarzy, z wgapionymi ślepiami w przestrzeń...wmawia innym, że podróżuje w czasie, że jednym okiem widzi przyszłość, a drugą przeszłość i że nie należy go pod żadnym pozorem ruszać, jak się zatrzyma jak słup soli (zwykle nosi koszulkę z napisem "W razie niebezpieczeństwa - wynieść" nie bez powodu). Coś w tym jest...jednak prawda jest o wiele bardziej skomplikowana...

...za życia cierpiał na chroniczne bóle głowy, narastające w hałasie, podczas opadów śniegu lub deszczu, stresu oraz niewyspania. Nie były to zwykłe bóle głowy, których generator ma praktycznie każda baba. Innym objawem była też senność, którą zbywało czatowanie na stronach internetowych, pykanie w MMO lub oglądanie ulubionych i ciekawych (nie zawsze szło to ze sobą w parze) filmów lub seriali. Gdy zaprzestać jedną z tych czynności - markotniał, senność go dopadała, wyłączał się. Dodajmy do tego ogromną ambiwalencję uczuć i mamy wkurwiającego typa...

...i właśnie tak zmarł. Po śmierci Rada owszem i przyjęła go jako Sylfa, ale "ukarała" go za skłonności seksualne do mężczyzn (która nie zniknęła wraz ze śmiercią) właśnie takim "wyłączaniem się". Może nie ma już takich bólów głowy, nie odczuwa ciągłej senności, ale coś za coś.

Gdy się ocknął z tego stanu. Zachwiał się. Świat mu zawirował przed oczyma. Poczuł się trochę jak welonka w kulistym akwarium - wszystko takie...wypukłe...gdzie góra? A gdzie dół? Ucisk w głowie...i już przeszło. Pozbierał się z podłogi, sennym krokiem i markotem ruszył w stronę kuchni.

Gdy do niej wszedł, zastał niewielki bałagan - woda nieco wylana na blat, jeszcze parująca, szafki pootwierane, produkty poprzestawiane, światło włączone i rozsypana, zmielona kawa.
Szybko doprowadził kuchnię do porządku (jakotakiego). Zalał sobie kawę...powąchał...mruknął...
- Ah słodki nektarze bogów...gdzieś ty się podziewał przez te wszystkie lata - zwykł to mówić praktycznie za każdym razem, kiedy poczuł w nozdrzach aromat zmielonych ziaren, cukru i śmietanki.

Jeden łyk postawił go na nogi i włączył mózg. Zorientował się kto zrobił ten bałagan po czarnym futrze na białych kafelkach.

- Ezra! - zawołał zmęczonym, chrapliwym głosem - Albo Shalik! Uczeszcie ogony bo liniejecie, sierściuchy! Nie mam zamiaru znowu tego zamiatać, do kurwy nędzy!

A przynajmniej nie teraz pomyślał. Jest pedantycznym perfekcjonistą. I tak pewnie za godzinę zamiecie te kłaki. Nawet nie wiedział, czy są w domu. Ot sobie pokrzyczała niewyspana Królowa Dramatu.
Powrót do góry Go down
https://wind-sonata.forumpolish.com
EINARI
Administrator
EINARI
POSTY : 100
EINARI
PUNKTY : 160
EINARI
WIEK : 27


Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom na wzgórzu.   Dom na wzgórzu. - Page 2 EmptySob Gru 31, 2011 1:19 pm

Kiedy z dołu dobiegły go różne dźwięki, w tym chrapliwy krzyk Sy(l)fa, Shaliel poruszył radarami, gniewnie wpatrując się w drzwi prowadzące na dół. Zeskoczył z łóżka, postawił kubeczek z kawą i ruszył pewnym krokiem na dół, ku kuchni, skąd te dźwięki dochodziły. No tak, bardziej od Ezry Hyoukai był denerwujący. A i nie pozwoli się poniżać skrzydlatemu! Wlazł do kuchni, nie bacząc na fakt, że nie ubrał się dość porządnie (właściwie był tylko w bokserkach, za co można podziękować Eziowi). Widząc Hyou, podszedł do niego szybko, złapał za fraki i lekko podniósł. Przyglądał mu się uważnie, a w żywych, pomarańczowych oczach tlił się gniew. Kurna, powinien zacząć brać jakąś melisę, czy coś. Wariuje!
- Jak Ty mnie nazwałeś? - warknął, przez zaciśnięte zęby. Ach tak, przecież on jest gospodarzem - zatem, Shalik nie powinien fikać. Ale z drugiej strony:
a) jest starszy
b) jest silniejszy (tak mniema)
c) jest starszy
Dumę Skalmolda łatwo urazić, należy się z tym pogodzić. Nienawidzi pomiatania, pastwienia się nad nim. Za dużo takich incydentów miało miejsce w przeszłości, które podobnie jak przeszłość Hyoukaia, nie była kolorowa. Do dziś prześladuje go mrok, który czasami go owładania, powodując szerokie zniszczenie nie tylko otoczenia, ale też i jego psychiki. Stał tak wpatrując się uważnie w tego małego, parszywego dzieciaka, mając ochotę wybić mu zęby. Łech, rzucił w myślach i go puścił. Jeżeli chcę wojny, to ją będzie miał. Nie ma zmiłuj się.
Powrót do góry Go down
Hyoukai
Hyoukai
POSTY : 71
Hyoukai
PUNKTY : 107
Hyoukai
WIEK : 30
Hyoukai
SKĄD : Somewhere in the night...


Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom na wzgórzu.   Dom na wzgórzu. - Page 2 EmptySob Gru 31, 2011 1:31 pm

- Takie uszyska a nie dosłyszał - mruknął patrząc na...radary, potem na bokserki, potem znów na radary, ale bokserki i tak były lepsze.
- Nazwałem Ciebie, i Ezrę: s i e r ś c i u c h a m i - przeliterował - Jakbyś się czuł, gdybyś musiał sprzątać sierść po wszystkich w tej chacie?! Ja jakoś piór nie zostawiam gdzie popadnie, a też gubię! - chrypliwie z chyba przesadną pretensją zaczął gadać i gestykulować - I jeszcze Nienor przyprowadza tu tego swojego kundla; dywan musiałem szorować bo chyba ma problem ze zwieraczami!

Oparł się o blat. W sumie nie wiedział czemu tak wybuchł. Może ma dość bycia pomiatanym.
- Wybacz...- mruknął, tuląc go - mam już dosyć... - właściwie nie wiedział, czego.

- Zmienisz się w wilkołaka? - spytał. Sierść na podłodze czy nie, musiał się w coś miękkiego wtulić. Czuł się taki samotny, mimo przybłęd w domu. Szalik z Ezrą kręci, a Nienor chyba z tym wilkiem i Kuraim.
Powrót do góry Go down
https://wind-sonata.forumpolish.com
EINARI
Administrator
EINARI
POSTY : 100
EINARI
PUNKTY : 160
EINARI
WIEK : 27


Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom na wzgórzu.   Dom na wzgórzu. - Page 2 EmptySob Gru 31, 2011 1:45 pm

Nie był w stanie opisać złości, jaka w nim buzowała. Ściągnięte ostro ku dołowi brwi wskazywały wystarczająco wiele. Jednak nie przewidział tego, co się stanie później. Nie jest w końcu jasnowidzem. Kiedy Hyoukai raczył mu wytłumaczyć, zresztą bezcelowo, o co mu chodzi, Shaliel skwitował to prychnięciem. Kiedy on to licha, sierść zostawił? Jakoś nie zauważył. Zacisnął pięść, która po chwili, o Bogowie, uderzyła obok, rozwalając przy okazji szafkę w żywnością znajdującą się tuż za głową Sylfa. Nie, musi się w końcu opanować. Musi przelać swoją pełną siłę na kimś, albo czymś innym. Szkoda, że nie ma tutaj zombie. Była by frajda. Kiedy Hyoukai go, ekhem, przeprosił a potem, ekhem, ekhem, przytulił, pan Shalik się nieźle zdziwił. Na jego twarzy można było wyczytać czyste: what the fuck? Nic innego mi nie przyszło na myśl, by opisać. Czego on chcę? Odsunął się momentalnie.
- Nie ufam Ci. - powaga, powaga, zaraz będzie dramat. Spojrzał na niego uważnie, trochę ochłonąwszy. Nie, nie, nie, to podstęp. Oszukać chcę go, on nie ufa nikomu. Nawet samemu sobie. Poruszył uszyma. I jeszcze go przytulił, noż kurna! On nie jest przytulanką! W dodatku źle mu się to kojarzy. Nienawidzi takowych uczuć. No dobra, nie zawsze.
Powrót do góry Go down
Hyoukai
Hyoukai
POSTY : 71
Hyoukai
PUNKTY : 107
Hyoukai
WIEK : 30
Hyoukai
SKĄD : Somewhere in the night...


Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom na wzgórzu.   Dom na wzgórzu. - Page 2 EmptyPią Sty 06, 2012 8:11 pm

Odsunął się od niego nonszalanckim gestem.
- Możesz sobie nie ufać - powiedział - Ale tę szafkę naprawisz sam, a energy drinki będziesz sobie sam kupował.
Odwrócił się napięcie i wyszedł do salonu, wziął jedną z książek z biblioteczki, rozsiadł się w fotelu z kawą i zaczął czytać...

...Latarnia grzała jego dłoń, lecz resztę ciała przeszywał chłód. Ściany z kamienia wydawały się wysysać wszelkie ciepło, a wilgoć utkwiła mu w gardle. Na pewno, gdyby próbował biec, dostałby ciężkiej zadyszki.
Gdzieś rósł jakiś grzyb. Ciężkie powietrze i nie zbyt przyjemny zapach wskazywały na jakiś wyjątkowo paskudny gatunek. Może halucygenny? Coś dyszało za nim od dłuższego czasu, ale przyśpieszał tylko krok. Bał się odwrócić wzrok...

Powrót do góry Go down
https://wind-sonata.forumpolish.com
Sponsored content


Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Dom na wzgórzu.   Dom na wzgórzu. - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 

Dom na wzgórzu.

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: .....................aeon of chaos :: CHAPTER I: ASTRAL ADVENTURES-